::GAZETKA|2003.12

:: cennik ogłoszeń

List otwarty do członków Spółdzielni

Drodzy Spółdzielcy, zwracam się do Was w tej formie, gdyż chciałbym podzielić się z Wami swoimi refleksjami na temat funkcjonowania naszej Spółdzielni. Skłoniły mnie do tego ostatnie Zebrania Grup Członkowskich, na których mieliśmy okazję przedstawić swoje opinie o ważnych sprawach związanych z dalszym funkcjonowaniem Spółdzielni, której jesteśmy członkami.

Jak zwykle, na Zebrania te przyszła tylko garstka ludzi, na ogół tych samych. Wśród nich tzw. "dyżurni" uczestnicy, zainteresowani jedynie tym, aby poopowiadać sobie o czymkolwiek. Ich "aktywność" kosztuje pozostałych uczestników Zebrań średnio około 2 godzin dodatkowego, bezproduktywnego siedzenia. Myślę, że najwyższa już pora, abyśmy zaczęli sami siebie i swój czas szanować. Podobnie jak porządek obrad, który najpierw przyjmujemy, a później z reguły go nie przestrzegamy, mówiąc o wszystkim naraz.

Innym odczuciem, jakie mnie nie opuszcza, jest wrażenie, że na Zebrania te przychodzimy zupełnie nieprzygotowani merytorycznie. Nie znamy treści ustaw spółdzielczych, nie czytamy Biuletynu Informacyjnego, nie zapoznajemy się z dokumentami, które są udostępniane w siedzibie Spółdzielni. Później jednak, na Zebraniu, zajadle dyskutujemy (np. ostatnio 3 lata dyskutowaliśmy nowy Statut nie doprowadzając do konsensusu), formułujemy obraźliwe opinie pod adresem członków Zarządu, członków Rady Nadzorczej i innych osób (zwłaszcza tych, które mają odmienne od naszego zdanie), generalnie tracimy nerwy i czas.

I jeszcze jedna refleksja - wrażenie ogólnego poczucia niemożności. Wychodzimy przekonani, że nie możemy nic załatwić, bo nielubiana przez nas władza robi co chce. Tylko, czy my potrafimy sprecyzować nasze wspólne oczekiwania pod adresem tej władzy, czy umiemy określić kierunki działania służące naszemu wspólnemu dobru, czy umiemy wybrać między różnymi indywidualnymi naciskami? Ulegamy wpływom różnych osób, niekoniecznie występujących w słusznej sprawie, niesprawdzonym opiniom, powielanym przez zawsze niezadowolonych wichrzycieli. A przecież to my, członkowie tej Spółdzielni, winniśmy wiedzieć, co jest ważne dla naszego miejsca zamieszkania i spróbować zainteresować tym wszystkich mieszkańców, w tym także radnych i pracowników Urzędu Miasta. Musielibyśmy tylko chcieć wykrzesać z siebie odrobinę aktywności, choć trochę interesować się tym, co dzieje się w naszej Spółdzielni na co dzień, nie ulegać emocjom, weryfikować zasłyszane opinie i korzystać z prawa, jakie daje nam Statut.

Wiem, że to możliwe, choć na pewno niełatwe do zrealizowania.

Spółdzielca pozostający z nadzieją na poprawę

« wstecz